Bp Schneider: Nie istnieją ważne powody, by odmawiać uznania FSSPX
Konserwatywny biskup z Kazachstanu, Athanasius Schneider, udzielił wywiadu włoskiemu kompozytorowi, dyrygentowi i pisarzowi, Aurelio Porfiriemu. Rozmowa poświęcona była relacjom Watykanu z Bractwem św. Piusa X, które zostało założone przez abp. Marcela Lefebre'a dla przechowania tradycyjnego katolickiego kapłaństwa i przeciwstawienia się modernistycznej rewolucji Soboru Watykańskiego II.
Bp Schneider: Należy przyznać pełnię praw FSSPX
Bp Schneider wskazał, że dla części katolików korzystanie z posługi FSSPX wiąże się z „wyrzutami sumienia” odnośnie konfliktu doktrynalnego, w wyniku Watykan odmawia formalnego przyznania statusu kanonicznego Bractwu. Hierarcha docenił gest papieża Franciszka, który udzielił kapłanom z Bractwa swojej osobistej jurysdykcji w udzielaniu spowiedzi i ślubów, wskazał jednak, że kwestia „pełnego uznania” pozostaje nierozwiązana.
Wskutek tego wciąż podnoszone są wątpliwości odnośnie „godziwości” sprawowania Mszy Świętej w kościołach i kaplicach FSSPX. „Według mojej wiedzy nie ma żadnych ważnych powodów, aby odmawiać duchowieństwu i wiernym FSSPX oficjalnego uznania kanonicznego” – powiedział bp Schneider, który na polecenie papieża Franciszka uczestniczył w delegacjach wizytujących seminaria Bractwa św. Piusa X.
Bractwo św. Piotra i sedewakantyści
Konserwatywny hierarcha odniósł się także do niedawnej decyzji Franciszka o uznaniu autonomii Bractwa św. Piotra i innych „w pełni uznawanych” przez obecny Watykan instytutów kapłańskich w kontekście represji wynikających z motu proprio Traditionis custodes. Rozmówca Aurelio Porfiriego docenił ten gest papieża. Jednocześnie jednak, jak wskazał, pozostaje problem księży diecezjalnych i wrogości biskupów wobec Tradycji. Lokalni hierarchowie powielają tu „obawę” papieża Franciszka, który stwierdził, że ortodoksyjni duchowni katoliccy są „sztywni”.
- Biskupi, jeśli chcą być poważni i wiarygodni, powinni przyznać, że ich wrogość [wobec tradycyjnych sakramentów] wypływa z ich nienawiści do samej Tradycji – do tego, w co wierzył Kościół i do sposobu celebracji sprzed Soboru [Watykańskiego II] – podkreślił biskup.
Schneider zauważył także, że Watykan w ramach postawy duszpasterskiej powinien szukać zbliżenia również z sedewakantysytami, którzy uznają, że od momentu przyjęcia modernistycznej herezji przez Sobór Watykański II i posoborowych papieży Stolica Piotrowa pozostaje nieobsadzona.
Schizmatycy są bliżej Kościoła niż sedewakantyści?
Bp Schneider zwrócił uwagę na paradoks, w ramach którego posoborowa Stolica Apostolska utrzymuje bliższe stosunki ze schizmatykami z różnych wspólnot prawosławnych niż z sedewakantystami, którzy są jego zdaniem bliżej Kościoła i nie odrzucają żadnych prawd wiary, jak czynią to schizmatycy.
Duchowny wskazał w tej kwestii na „okoliczności łagodzące” w podejściu do ruchu sedewakantystycznego, jakie stanowi fakt kryzysu w Kościele, do eskalacji którego „przyczyniły się władze Stolicy Apostolskiej”. Jednak zbliżenie Watykanu i sedewakantystów, jak uważa bp Schneider, „będzie możliwe tylko wtedy, gdy w Rzymie Boża Opatrzność ponownie zezwoli na obecność silnych i odważnych, ortodoksyjnych papieży, którzy głoszą i promują całkowitą integralność wiary katolickiej, liturgii i moralności”.